Hip-hop przechodzi obecnie swoją drugą młodość. Kultura hip-hopowa – a za nią i rap – od kilku lat coraz śmielej wdziera się do głównego nurtu. Dziś w wielkim skrócie opowiadamy, jak się narodził hip-hop.
Mam wrażenie, że wszystko, co nowe i ciekawe, powstaje w Stanach Zjednoczonych. Tak też było z hip-hopem. Za datę jego narodzin uznaje się 11 sierpnia 1973 roku. Wtedy to niejaki Dj Kool Herc, niespełna 18-letni chłopak, wyprawia imprezę przy 1520 Sedgwick Avenue na Bronksie. Kool Herc postanowił jednak puszczać jedynie instrumentalne wersje utworów. Jego kompan (Coke La Rock) z kolei chwycił za mikrofon i postanowił podkręcać publikę – tak w wielkim skrócie narodził się hip-hop. Od początku nie był kulturą pojawiającą się w mediach głównego nurtu, czy w mediach w ogóle. Wynika to z radykalności poglądów – reprezentanci tejże kultury nie pałają sympatią do komercyjnych zabiegów czy szeroko pojętej polityki. Wpływ na znikomą obecność w mediach ma także wulgarny język.
Hip-hop byłby niczym bez filarów wprowadzonych przez DJ Afrika Bambaataa (obok Grandmastera Flasha oraz Kool Herca uznawany jest za ojca hip-hopu). Filary te to: rap, DJ-ing, b-boying i graffiti. Wielu reprezentantów kultury hip-hopu dodaje jeszcze jeden filar, moim skromnym zdaniem najważniejszy. Jest nim wiedza. Bez niej bowiem trudno poznać i zrozumieć tę niezwykłą i piękną kulturę. A niewiedza i brak zrozumienia prowadzą do krzywdzących sądów na temat reprezentantów hip-hopu. Oczywiście bezpośredni język, szerokie spodnie i czapka z daszkiem są poniekąd atrybutami hip-hopowca, ale nie każdego.
Za pierwszy hip-hopowy kawałek uważa się „Rapper’s Delight” grupy The Sugarhill Gang. Numer powstał w 1979 roku i wspiął się aż na 36. miejsce amerykańskiej listy przebojów. „Rapper’s Delight” było także pierwszym utworem, w którym pojawiła się nazwa hip-hop. Warto zauważyć, że muzyka hip-hop, a z nią rap to bardzo ważne elementy tej kultury. Nie można zapominać także o charakterystycznym tańcu – breakdance – który razem z rapem i muzyką na tak zwanych samplach tworzy kwintesencję kultury hip-hop. Połączeniem wszystkich tych elementów są spotkania, często nazywane jamami, na nich b-boys i b-girls walczą ze sobą podczas pojedynków tanecznych, do których podkład muzyczny tworzą DJ-e. Mc’s pojedynkują się na słowa, a grafficiarze tworzą wizualne reprezentacje kultury hip-hop.
Hip-hop jest chyba jedyną subkulturą, która tak szybko i tak dosadnie reaguje na wszelkie wydarzenia społeczne czy polityczne. Najczęściej objawia się to w przejmujących tekstach raperów czy muralach tworzonych przez utalentowanych artystów. Trzeba pamiętać, że hip-hop jest autentyczny, przepełniony szacunkiem i miłością do drugiego człowieka. Negatywne opinie o tej kulturze wynikają ze zderzenia się z fałszywymi reprezentantami hip-hopu. Bardzo krzywdzące są także porównania hip-hopowców, grafficiarzy czy b-boys do wandali i chuliganów. Kultura hip-hop jest co prawda ekspresywna, należy jednak pamiętać, że powstała właśnie po to, by załagodzić i uniknąć walk gangów w Nowym Jorku, a także miała się stać pewnego rodzaju narzędziem w rękach czarnoskórych obywateli w walce o prawa i równe traktowanie. W tamtym czasie kultura hip-hopu ocaliła wielu młodych ludzi. W końcu hip-hop ma łączyć, a nie dzielić – to dewiza, którą hip-hopowcy powtarzają najczęściej.
Zdjęcie główne: Pixabay/pexels.com